Valeria Gonzalez od kilku tygodni była w niełasce szefa. Wprawdzie wciąż pisała artykuły, ale już nie takie, jakich się po niej spodziewano. Niemoc twórcza spadła na nią w najmniej oczekiwanym momencie. Jej dziennikarska kariera nabierała tempa. Masz za swoje, wyobrażałaś sobie gruszki na wierzbie, pomyślała. Teraz tylko tej dokument mógł ją uratować.
- Chyba żartujesz - odparł Enrique, jej szef, gdy dowiedział się, co planuje podopieczna. - Jak ty to sobie wyobrażasz ?
- Przecież zdarzało mi się przeprowadzać wywiady z tymi piłkarzami.
- Przez telefon !
- I co z tego ?
- Przebywanie z nimi 24 h na dobę nie jest tym samym ! Nie mogę tego załatwić ! Nie mam takich kontaktów !
- Sama to załatwię !
Valeria z takim hukiem wyszła z gabinetu, że zaskoczona redakcja podskoczyła w miejscach ze strachu. Czuła, że tak będzie ! Odpowiedź szefa jej nie zdziwiła. Mało doświadczona 24- latka prosi go o coś takiego ? To nie mogło przejść. Musi sobie radzić sama.
Wybrała numer do biura Sandro Rosella. O dziwo, sekretarka, która odebrała, oznajmiła, że prezes ma czas o 19-tej.
Dziewczyna wróciła do domu. Zaparzyła herbatę i poszła wybrać strój na wieczorne spotkanie. Wtedy naszły ją wątpliwości. Co ma powiedzieć ? Każde jej słowo może zostać źle odebrane. Słyszała, do jakich ludzi należy Rosell. Co, jeśli ją wyśmieje ? Valeria nie znosiła upokorzenia.
Z zamyślenia wyrwał ją powrót brata. Zostawił torbę obok drzwi, wziął butelkę wody z lodówki i rzucił się na kanapę. Gdy zobaczył siostrę, delikatnie się do niej uśmiechnął i zapytał:
- Jak poszło ?
Valeria opowiedziała Eduardo o rozmowie z szefem i jej skutkach. Jedyne, co padło z jego ust po opowieści "nie zapomnij o dekolcie", gdy wracała do pokoju. Brat znowu nabijał się z jej zachowawczego stroju. Zawsze ubierała się zbyt dojrzale, jak na swój wiek. Jej szafę wypełniały białe koszule, spodnie i spódnice. Figurę miała nienaganną, ale ciało wolała zakrywać. Nie chciała się podobać, miała tylko wyglądać jak dziennikarka.
Kwadrans przed dziewiętnastą Valeria siedziała w poczekalni przy gabinecie prezesa. Sekretarka, starsza pani, uważnie przyglądała się dziewczynie. Pewnie zastanawiała się nad ty, co taka młoda i ładna kobieta może chcieć od jej pracodawcy.
Gdy w drzwiach pojawił się Sandro Rosell, szeroko się uśmiechnął i gestem ręki zaprosił ją do środka. Valeria wzięła głęboki wdech, odwzajemniła uśmiech i przekroczyła próg gabinetu. Pomieszczenie nie było wielkie, ale bardzo nowocześnie urządzone. Na ścianach wisiały zdjęcia, wszystkie związane z klubem. Na jednym z nich młody prezes, z granatowo-bordowym szaliku na szyi, stał przed Camp Nou. Valeria uśmiechnęła się. Miała podobne, stało na stoliku obok jej łóżka. Biurko, przy którym mieli rozmawiać, zajmowało prawie połowę całego gabinetu. Mężczyzna zajął wygodny, czarny fotel, Valeria równie wygodne krzesło w tym samym kolorze. Wszędzie znajdowały się dokumenty. Zakłopotany prezes starał się je jakoś ułożyć.
- MOje biurko też tak wygląda - odparła promiennie Valeria.
- Nie mogę przyjmować tak pięknej kobiety w bałaganie.
Nagle dziewczyna przypomniała sobie o radzie brata i przy pierwszej okazji rozpięła dwa guziki swojej koszuli.
- Co sprowadza do mnie tak świetną dziennikarkę ? Jeśli chodzi o wywiad, odpowiem na każde pytanie.
- Kiedyś z przyjemnością, ale dziś chodzi mi o coś innego. Z góry przepraszam, jeśli po usłyszeniu mojej prośby wydam się panu bezczelna
-Ależ nie ma o czym mówić ! Hiszpańska gazeta dawno nie miała tak utalentowanej dziennikarki sportowej, jaki pani, panno Gonzalez.
- Możliwe, ale żadnej kobiety. No więc, w czym mogę pomóc ?
Valeria ze szczegółami opowiedziała o swoim pomyśle. W tym czasie Rosell spacerował po swoim gabinecie, wysłuchując dziewczyny. Gdy skończyła, podszedł do telefonu, wybrał czyjś numer i poprosił o przyjście. Valeria była pewna, że zaraz pojawią się ochroniarze, którzy wyprowadzą ją z budynku. Chcąc uniknąć tej nieprzyjemności, złapała torebkę i pożegnała się z prezesem.
- Chcę, żeby była pani przy mojej rozmowie z Tito, przecież to pani pomysł - zatrzymał ją, gdy dotknęła klamki. Nogi ugięły się pod nią z przejęcia. Czyli Rosell się zgodził ! Ale moment, co z trenerem ? Valeria zapomniała, że to od niego zależy ostateczna decyzja. Usiadła, opierając łokieć na biurku. Zaczęła nerwowo uderzać palcami o blat. Jeszcze nigdy nie miała przyjemności poznać Tito Vilanovy. Darzyła go ogromnym szacunkiem, większym niż prezesa.
Trener wbiegł zdyszany do gabinetu. Nie wyglądał na zadowolonego. Najwyraźniej musiał przerwać coś ważnego, żeby przyjść. Zobaczył Valerię i nerwowo się uśmiechnął.
- To Valeria Gonzalez, dziennikarka...
- Wiem, kojarzę - przerwał prezesowi w pół słowa z surowością w głosie. - Zjechała mnie z góry na dół za taktykę i skład na Juventus.
Dziewczyna zrobiła się czerwona ze wstydu.
- Przepraszam, jeśli pana uraziłam, ale tylko wyraziłam swoją opinię, to mój zawód...
Vilanova objął dziennikarkę i głośno się roześmiał.
- Żartowałem. Ten twój artykuł był naprawdę dobry. A szczerość popłaca !
Kamień spadł dziewczynie z serca, bo trener okazał się człowiekiem ciepłym i zabawnym.
Mężczyźni tak uważnie wpartrywali się w Valerię, że gdy po raz drugi opowiadała o swoim projekcie, w połowie zaczął drżeć jej głos i zaschło jej w gardle. Po wypiciu całej butelki wody wszystko wróciło do normy.
- To może się udać - powiedział Tito. - Wszystko jest lepsze od tych staruszków, którzy myślą, że wiedzą wszystko o piłce nożnej. Pani jest młoda, energiczna i wie wystarczająco dużo. Nawet za dużo, jak na kobietę ! Ale ja jestem tolerancyjny !
- Jedyne, czego się obawiam, to tego, żeby chłopcy się zbytnio nie rozproszyli widokiem tak pięknej kobiety ! - dodał Rosell i wymienił się wymownym spojrzeniem z trenerem.
- Będę niewidzialna ! - zaśmiała się dziewczyna i skierowała do wyjścia. - Miło było panów poznać !
- Wkrótce się skontaktujemy !
Z radości Valeria miała ochotę robić koziołki ! Wszystko szło po jej myśli. W dodatku miała wrażenie, że i prezes, i trener polubili ją. A ten pierwszy miał do niej wyraźną słabość.
Do mieszkania wróciła ok. 22-ej. Eduardo dalej leżał na kanapie i wyglądało na to, ze przez cztery godziny się stamtąd nie ruszał.
- Już myślałem, że siedzisz gdzieś i pijesz z rozpaczy - zawołał, gdy zobaczył siostrę w przedpokoju.
- Pić to ja mogę z radości ! - Valeria masowała obolałe stopy.
- Gdy wychodziłaś, koszula była zapięta pod samą szyję, teraz masz pół stanika na wierzchu - Eduardo zauważył, że posłuchała jego rady. A to nie zdarzało się często.
- Wiesz, jak na zewnątrz jest ciepło ? Ta koszula nie przepuszcza powietrza - dziewczyna postanowiła nie dawać bratu satysfakcji, więc szybko zmieniła temat - Jadłeś coś ?
- Nie miałem siły. Zrobisz mi coś ?
- Idę na dół, może zrobią nam jeszcze pizzę.
Po powrocie z pizzerii i zjedzeniu kolacji zadowolona Valeria wzięła gorącą kąpiel i położyła się w łóżku. Wyjęła wszystkie książki i biografie dotyczące FC Barcelony i zaczęła je ponownie przeglądać. Przed rozpoczęciem pracy chciała odświeżyć swoją pamięć.
____________________________________________________________
nareszcie skończony :) wiem, że to wszystko jest mało prawdopodobne, ale to moja koncepcja, mam nadzieję, że przeczytacie rozdział do końca ♥ dedyk dla Chloe, która jako pierwsza (i chyba jedyna) wyraziła chęć przeczytania tego czegoś ;3
Dziękuje za dedykacje kochana:*
OdpowiedzUsuńWiem początki są cholernie trudne aby się wybić...
Zapowiada się zajebiście i czekam na next ;*
Zapraszam do siebie na www.przypadekmilosc.blogspot.com / www.torresija.blogspot.com / www.zycie-to-decyzje.blogspot.com